Ta strona została uwierzytelniona.
kowska?) Kodeks karny w ujęciu galanterji towarzyskiej! Tak, moi szanowni koledzy po piórze, kpią z nas w żywe oczy, i powiedzmy sobie, że to potrosze nasza wina. Narazie, zapytać trzeba, czy w istocie intencje prawodawcy — tego przy rannej kawie, nie tego przy kielichu — mają być przekreślone i czy ochrona praw autora w Polsce ma być nadal fikcją. Żyjemy wciąż w dżungli. Takby mógł prostaczek interpretować wyrok z dnia 14 marca 1928, którego nie pozwalam sobie krytykować.