teratem. Poeta nie płacił podatku dochodowego od wierszy, jak pies nie płaci podatku obrotowego od kręcenia ogonem. Był to wiek złoty: pisarze żyli jak zwierzęta w raju, nie lękając się twarzy człowieka.
W Polsce jest inaczej. Wiek żelazny. Literat należy dziś do zawodu wręcz najciężej opodatkowanego ze wszystkich. Budzi to w nas, pisarzach, uczucia podwójne. Nie mogę zaprzeczyć, że, ilekroć mi zajmą szafę (zawsze tę samą) za jakąś sporną i niezawinioną zaległość z przed lat kilku wraz z narosłemi od niej procentami i procentami od procentów i grzywną z procentami i procentami od procentów(4 proc. mies. i 2 proc. od tych 4 proc., bagatela!), doznaję w sercu uczucia satysfakcji, że nasz aparat skarbowy funkcjonuje tak sprawnie. Z otuchą patrzę w naszą przyszłość państwową. Płacę chętnie; szczerze wyznam, nawet gdy rzecz wydaje mi się niesprawiedliwa, powiadam sobie: „Ostatecznie, moja szkoda, niech to będzie danina na rzecz państwa!“ Mimo to, poczucie logiki każę mi przedyskutować pewne punkty.
Wymiar podatku zależy — w praktyce — od dwóch rzeczy: od wysokości dochodu i — powiedzmy to bez niedyskrecji — od uchwytności dochodu. Są ludzie, którzy leżą poniekąd jak na patelni; tylko ich smażyć; ludzie, których całkowity dochód jest jawny, niewątpliwy, nie do ukrycia. Do takich należą dziennikarze, aktorzy,
Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Pijane dziecko we mgle.djvu/93
Ta strona została uwierzytelniona.