Strona:PL Tadeusz Chrostowski-Parana.pdf/149

Ta strona została uwierzytelniona.

przez wypalanie, podtrzymując ogień w ciągu długich miesięcy.
Podwórze, ogródek i dalsze otoczenie domku nader obficie zarastały chwasty, które w Paranie nader szybko i bujnie krzewią się na opuszczonej ziemi. Nieco dalej powstał już nawet lasek z bracatingi — rośliny, która, będąc zamłodu chwastem, drzewieje później i wyrasta na wcale pokaźne drzewko. Sam domek wewnątrz był bardzo miły: zwyczajem miejscowym nie posiadał okien, jeno okiennice, lecz podłogę miał drewnianą i zaopatrzony był w niezbędne sprzęty — tapczan, stołki, i stoły. Były mieszkaniec pozostawił po sobie wiele pamiątek: zamiłowany amator-zbieracz lubował się w wypychaniu zwierząt. Na ścianach i szafie ujrzeliśmy okazy małp, wężów, a nawet kilka kolibrów (Leucochloris albicollis). Szkoda, że nauczyciel robił to bez planu i nieumiejętnie, zebrane bowiem okazy mogłyby służyć zoologom jako materjał do pracy, w takim zaś stanie, jak je znaleźliśmy, ulec musiały szybkiemu zniszczeniu.
„Kuchnia“ zwyczajem miejscowym mieściła się w oddzielnym budynku o wielkich otworach w dachu dla ujścia dymu. Na środku izby kuchennej znajdowało się wysokie podmurowanie, przeznaczone na palenisko, a na niem cegły do dogodnego ustawiania naczyń;