Strona:PL Tadeusz Chrostowski-Parana.pdf/171

Ta strona została uwierzytelniona.

swej rusznicy, celuje długo i pilnie, wreszcie strzela ponownie. Efekt był nieoczekiwany i niezmiernie komiczny: sarenka podskoczyła, lecz zamiast uciekać, zbliża się jeszcze do niefortunnego strzelca. Znowu strzał — i sarenka podsuwa się jeszcze bliżej. Tego było już za wiele biedakowi: skręcił pośpiesznie w boczną ścieżynkę i umykał w popłochu przed złym duchem, który przybrał postać nadobnej sarenki.
W Antonio Olyntho nie urządzano polowań na sarny, czasami tylko któryś z kolonistów, zniecierpliwiony jakąś dotkliwą szkodą, zaczajał się ze strzelbą wieczorem w zasadzkę na szkodnika i zdarzało się, że wracał do domu, uginając się pod ciężarem pięknej zwierzyny; przeważnie jednak, zmarnowawszy kilka wieczorów, zniechęcał się niepowodzeniem i dawał za wygraną.
W wielkich lasach Vera Guarany kabokle urządzali bardzo często polowania z naganką na paki (Coelogenys paca) i sarny. Polowania odbywały się w pobliżu rzeki Iguassu przy pomocy psów, które, wytropiwszy sarnę, goniły ją głosem jak nasze ogary. Po pewnej, zazwyczaj dłuższej gonitwie, zmęczona pogonią sarna dopadała rzeki w nadziei, że po drugiej stronie uda się jej ujść pogoni. Tu jednak czatował już w pirodze brazylijskiej, (canua), wyciosanej z jednego pnia imbui lub cedru, myśliwy, i, ponieważ sarna płynie nader powoli,