Strona:PL Tadeusz Chrostowski-Parana.pdf/201

Ta strona została uwierzytelniona.

ność ujścia pogoni. Z tej przyczyny miewa ustawiczne zatargi ze stałym mieszkańcem wybrzeży rzecznych — kapiwary (Hydrochoerus capybara), którego doskonałem mięsem nie gardzi i człowiek.
Widziałem kilkakrotnie polowanie na kapiwary. Ów największy z żyjących obecnie gryzoniów jest niezmiernie ostrożny i nawet śmiertelnie ranny uchodzi pod wodę, wystawiając tylko w bardzo odległych odstępach czasu koniuszczek swego nosa ponad powierzchnię. Myśliwy puszcza wtedy łódkę z biegiem rzeki i śledzi ukazujące się na wodzie bańki powietrza. Po pewnym czasie siły opuszczają zwierzątko, wynurza się wtedy z wody, a wówczas nastaje moment odpowiedni aby je dobić i wydostać.
Dotarłem wreszcie do Iguassu. W braku lepszego noclegu i chcąc odświeżyć dawne wspomnienia, spędziłem noc ze znajomymi kaboklami u ogniska. Stosy z płonącem wiecznie niby znicz święty ogniskiem grają ogromną rolę w życiu mieszkańców puszczy.
Ognisko w Paranie służy nietylko do gotowania strawy. W porze zimowej, przypadającej podczas polskiego lata, noce są naogół zimne, zdarzają się nawet tęgie przymrozki. Dla mieszkańca puszczy, którego chata jest tak sklecona, iż do wnętrza dostać się można ręką przez wszystkie ściany, posiadającego