Strona:PL Tadeusz Chrostowski-Parana.pdf/206

Ta strona została uwierzytelniona.

nie. Oto wdzierająca się wszędzie cywilizacja prze naprzód, przenikając coraz głębiej w niedostępne dotychczas knieje, by odgłosem swej wrzawy, wieczystej pogoni człowieka za groszem, zamącić pokój mieszkańców puszczy. Przejdzie szmat czasu, i na miejscu naszego obozowiska rozlegać się będzie świst maszyny parowej, ponad wierzchołki pinjorów wystrzelą kominy fabryczne i cały ów dziki zakątek obejmie w posiadanie cywilizacja, sprowadzająca człowieka do roli drobnego kółeczka w machinie, produkującej pieniądze.
Tymczasem atoli dało się nam tylko odczuć przenikliwe zimno, zwiastujące nadejście poranku, i rozpoczął się ruch przy ognisku: woda bulgotała już w „banjaku“ i wkrótce krążyć poczęła „kuja“. „Mathe“ jak twierdzi Kłobukowski, wlewa krzepkość w mięśnie, a światłość do mózgu i optymizm do serca. Pokrzepiwszy się tedy, ruszyliśmy wraz z przygodnym towarzyszem w kierunku Rio Claro, nim jeszcze zabłysło światło słoneczne.
Teraz również rozbrzmiewały nad Iguassu chóry głosów, lecz inne i inaczej brzmiące. Prym trzymał donośny, melodyjny i dźwięczny głos kuropatwy-kusaka (Rhynchotus rufescens), których mnóstwo przebywa na rozległych błoniach po drugiej stronie rzeki. Stadko czarnych ibisów (Harpiprion cayennenis) przeleciało z jednego drzewa na drugie i obsiadło zwie-