Strona:PL Tadeusz Chrostowski-Parana.pdf/60

Ta strona została uwierzytelniona.

cił polskie nazwisko jednego z mych towarzyszów, że brzmiało ono: „uhu, uhu“, co obecni Brazyljanie przyjęli wybuchem śmiechu.
Chcąc położyć kres tej miłej zabawie, zwracam się do towarzysza, zdziwionego tą sceną, i objaśniam głośno po portugalsku:
— Jeden mędrzec nie umie pisać, drugi — czytać, a inni się cieszą, że mają takich mądrych urzędników.
Miny wnet spoważniały, zabawa się skończyła.
Tuż opodal na przystani znajdują się hale komory celnej. Chcieliśmy załatwić formalności niezwłocznie, okazało się to jednak niełatwem. W halach są osobne przedziały dla bagażu pasażerów wszystkich klas okrętowych, mój zaś bagaż został podzielony równo między trzy klasy, i trudno go było odszukać. Jak zwykle w brazylijskich urzędach, prawica nie wie, co się dzieje u lewicy i za najlepszy sposób załatwiania interesantów uważają odsyłanie ich do kogo innego. W ten sposób wędrowałem od jednego „dottora“, do drugiego i gdym wreszcie natrafił na urzędnika, który już nie mógł się wykręcić, gdyż widocznie nie miał do kogo mię odesłać, oświadczono mi, że pora spóźniona i że należy stawić się jutro o 8-ej rano.
Szczególnym trafem zdarzyło się, że wszyscy ci urzędnicy celni byli doktorami.