I jeszcze tak samo, aby zrozumieć jaką Puranę indyjską, wyobraźmy sobie przedewszystkiem ojca rodziny, który, „ujrzawszy syna siedzącego na kolanach swego syna”, odchodzi, stosownie do zakonu, na pustynię, z siekierą i z dzbanem, pod bananowe drzewo, rosnące nad strumieniem, przestaje mówić, pomnaża dni postów, umieszcza się nagi pośród czterech płonących ognisk, mając nad sobą piąte jeszcze, czyli straszne słońce, będące pożeraczem i odnawiaczem wszech rzeczy żyjących. Wyobraźmy sobie tego człowieka, który z kolei, przez całe tygodnie, przykuwa wyobraźnię swoją do stopy Brahmy, potem do jego kolana, potem do uda, potem do pępa, i tak daléj, nieustannie; aż wśród wysilenia téj naprężonéj medytacyi zjawiać się zaczynają hallucynacye, aż wszystkie kształty istnienia, splątane i przelewające się jedne w drugie, rozkołyszą się w téj głowie przez zawrót porwanej, aż człowiek znieruchomiały, z oddechem powstrzymanym, z oczyma osłupiałemi, ujrzy wszechświat rozwiewający się jako dym nad Istnością powszechną i pustą, w któréj i sam też pragnie się pogrążyć. W tym kierunku podróż do Indyi jest bodajby najlepszem źródłem wiedzy, a w razie jéj niepodobieństwa zastąpić ją mogą opowiadania podróżników, książki o geografii, botanice i etnologii tamtejszéj. W obu razach cel poszukiwań winien być jednostajnym. Język, prawodawstwo, katechizm, są zawsze abstrakcyami tylko, a jedyna rzecz całkowita to człowiek żywy, cielesny i widzialny, jedzący, chodzący, walczący, pracujący. Pozostawiajmy więc na stronie teorye o konstytucyach i ich mechanizmach, o religiach i ich systemach, a usiłujmy widziéć ludzi w warstatach, w biurach, na polach, ludzi wraz z ich niebem i ziemią, domami i odzieżą, z różnorodną ich uprawą i codziennym posiłkiem, usiłujmy przypatrywać się im tak, jak, wstępując na wybrzeże Anglii lub Włoch, przypatrujemy się twarzom i gestom ludzkim, chodnikom i publicznym gospodom, przechadzającym się mieszkańcom miasta i pijącym robotnikom. Największém staraniem naszém powinno być zastąpienie, o ile podobna, przez wiedzę i wyobraźnię, spostrzegania naocznego, osobistego i bezpośredniego, które nie jest już nam dostępnem; bo tylko takie spostrzeganie jest drogą, na któréj możemy poznać człowieka. Ażeby wydać sąd o rzeczy, trzeba, aby ona była obecną; niepodobna czynić doświadczeń nad przedmiotami nieobecnemi: usiłujmy więc uobecniać sobie przeszłość. Zapewne, odbudowanie takie ani doskonałem być, ani sądów doskonałych dostarczać nie może; ale z tem trzeba się już pogodzić, w przekonaniu, że lepszą jest wiedza niezupełna niż żadna lub błędna, i że niepodobna zbadać mniej więcéj czynów dawnych, nie widząc mniej więcéj dawnych ludzi.
Takim jest pierwszy krok w nauce historyi. Europa dokonała go w porze odrodzenia wyobraźni, u końca zeszłego stulecia, przez
Strona:PL Taine - Historya literatury angielskiej 1.djvu/11
Ta strona została skorygowana.