Strona:PL Taine - Historya literatury angielskiej 1.djvu/14

Ta strona została skorygowana.

zasiadł jako protektor Anglii, — towarzyszyć mu wśród jego przemian i rozwoju, niepokojów sumienia i postanowień politycznych, a czynić to w taki sposób, że cały mechanizm jego myśli i działań staje się widocznym i że wewnętrzna tragedya, nieustannie odnawiająca się i zmieniająca, która przeorywała tę wielką posępną duszę, na podobieństwo tragedyi szekspirowskich, udziela się duszom widzów. Drugie z dzieł wymienionych ukaże czytelnikowi możność odkrycia rozległego obszaru psychologii ludzkiéj w kłótniach klasztornych i w oporze mniszek, — możność ukazania pod monotonną okrywką skromnego opowiadania pięćdziesięciu charakterów z niezliczonemi ich różnicami i właściwym każdemu z nich dowcipem, — możność dostrzeżenia i dosłyszenia w rozprawach teologicznych i w nudnych kazaniach uderzeń serc żyjących, zapałów i omdleń ducha religijności, zmiennego chaosu natury, niespodzianie do serc powracającej, wnikanie do tych serc świata zewnętrznego, peryodycznych zwycięztw nadprzyrodzoności, — możność dosłyszenia i dostrzeżenia tego wszystkiego z tak wielkiem bogactwem odcieni, że najobfitsza opisowość i styl najgiętszy zaledwie mogą zebrać to niewyczerpane żniwo, które krytyka zasiała na zaniedbanem niegdyś polu. To samo gdzieindziéj. Niemcy, ze swym geniuszem tak giętkim, tak szerokim, tak skłonnym do przemian i zdolnym do odtwarzania najodleglejszych w czasie i najdziwaczniejszych stanów ludzkiego umysłu; Anglia, ze swym rozumem tak ścisłym, tak usposobionym do dokładnego badania zagadnień duchowych, za pomocą cyfr, wagi, miar, geografii, statystyki, mnóstwa tekstów i zdrowego rozsądku; Francya, nakoniec, ze swą paryzką cywilizacyą, towarzyskiemi przyzwyczajeniami, ze skłonnością do nieustannego rozbioru charakterów i czynów, ze swoją ironią, tak bystro spostrzegającą wszelką słabość, i subtelnością, wyćwiczoną w dostrzeganiu wszelkich odcieni — wszystkie te ludy oddały się uprawianiu tego gruntu, aż zrozumiano prawdę: że niema w dziejach Ludzkości takiéj strefy, w któréjby nie potrzeba było wzruszać pługami tej spodniej warstwy, jeżeli na zagonach wzejść mają pożyteczne żniwa.
Takim jest krok drugi, blizki już zupełnego dokonania, a będący dziełem krytyki współczesnéj. Nikt tu nie zrobił więcéj i lepiéj od Sainte-Beuve’a, i pod tym względem jesteśmy wszyscy jego uczniami. Jego-to metoda nadaje nowe kształty w książkach i nawet w dziennikach, wszelkiéj krytyce literackiéj, filozoficznéj i religijnéj; jest też ona punktem wyjścia dla noworozpoczynającéj się ewolucyi. Nieraz już próbowałem wskazywać na czém zależy ta ewolucya; zdaniem mojem, otwiera ona przed historyą nowe drogi; postaram się też opisać ją tu szczegółowo.