Gdym opuszczała na lato stolicę, prosiła mnie, bym jej na czas jakiś do siebie przyjechać pozwoliła, – i pisze mi, że lada dzień się wybiera; list się spóźnił i może być lada chwila – ale może to twoją mizantropię razi, – gotowam odprosić – by żadnej przykrości….
O nie! Nie! Droga mamo, któżby nie pragnął poznać miłej i ładnej Polki?...
To dziwne – wszak każde odwiedziny były ci natrętne? – przejrzyj list a poznasz choć profil tej duszy….
„Droga Pani! Nabyłam prawa do twego serca, ty do mnie całej. Z poczciwego dziecka podniosłaś mnie do godności polskiej kobiety, czuję, com tobie winna – i dlatego mówię otwarcie jak dziecko z tobą, bo nie mam nikogo prócz ciebie. – Jednostajność miasta, świata i jego form zmęczyła mnie już nadto, mam mnóstwo wielbicieli, ani jednego człowieka, potrzebująca choć jednego serca, co by mnie jak twoje po macierzyńsku wsparło i przygarnęło; ośmielam się korzystać z twego