to pierwszy z moich figlów, tak mi się plan mój składa… żalisz się, żem smutny, przysięgam, że wesół będę jak nigdy – lecz tylko na ten raz… mamo droga….
Ha, widzę, żem słabą matką – wymogłeś na mnie lecz pod warunkiem, by odpowiedzialność w razie złych skutków, cała moją była…. Ten pierścionek oddala mi dawniej, zapewniając, że go bez mojej rady nikomu nie odda – rozumiemy się!...
Przypuśćmy – więc ja – zakochany, jak upiór rozmawiający z księżycem nad wodospadami… błagający, by przeszły przez płomienie serca mego … a! to wyśmienite! –
Może to mieć i poważną stronę swoją, dla tego jedynie przystaję….
To ona!... coś dziwnego mi się dzieje!... jak sarna wyskoczyła z pojazdu – po raz pierwszy zbiegnąć i ręki jej podać nie mogę.
Ja zejdę, ty idź do siebie.