szyły mnie z miasta, tu w ciszy będę dalej kształcić się, myśleć i pracować.
Ostrożnie z ogniem – uważaj, byś nie straciła głównego wdzięku i nitki w życiu, jego celu – byś nie zasłabła na literatkę z profesji; uważam, że pewne brawowanie wyrobiło się w tobie – to mnie trwoży – cel w naszem życiu główny jest: uszczęśliwiając być szczęśliwą – reszta pomocą, ozdobą i środkiem w życiu – uważaj, by w głębinach wiedzy, której szlachetny głód cię pali, nie zatopić wiośnianych instynktów serca, która żywo czuje, które kiedyś – ukocha…
Kiedyś … dziwnie mi wygląda – dziś dalszam od tego niż kiedykolwiek – rękę oddałam bez namysłu memu mężowi, przywiązałam się do niego, opłakałam go serdecznie, ale kochałam go tylko przez wdzięczność, a tego wielkiego uczucia, o jakim myślałam, nie czułam nigdy – dziś nie wierzę, bym je kiedykolwiek czuć mogła (z zamyśleniem) – może mnie świat już niegodną tego uczcił…. Ale to dziki temat – co to za książka?...
To – podróż po Tatrach, przez mego syna. –