Strona:PL Tarnowski-Szkice helweckie i Talia.djvu/069

Ta strona została przepisana.
Olga

Syna?...

Pułkownikowa

Tak – ten latawiec od ukończenia szkół podróżuje i przysyła mi szkice swoich wrażeń; najmilsza wiadomość jednak, jaką mi przysłał, jest ta, że im dłużej świat zwiedza, tem szczęśliwszy i dumniejszy, że jest polakiem.

Olga

O – widać, że jest synem swojej matki – pozwoli pani ten zeszyt – tyle marzyłam o tatrach – a wstydzę się, że ich dotąd nie widziałam – (przeglądając) co za łatwość, co za obrazowość – wszędzie –małym środkiem osiąga cel wielki. – Zdaje mi się, że słyszę szum sosen w chmurach, zestrojony z szumem wodospadów, grzmiących po skalach, w dymiące otchłanie – przepiszę sobie ten ustęp, szkoda prawdziwie, że to dyletant… a! ta dylatanterya!...

(Przegląda dalej – Wtem odzywa się w przyległym pokoju głos fortepianu)


Olga

Co to? Znajome mi akordy – tyle czucia – pani ma artystę w domu?

Pułkownikowa

O – nie mniej – to biedny człowiek – ślepy. –