Strona:PL Tarnowski-Szkice helweckie i Talia.djvu/115

Ta strona została przepisana.

wienie się Bogarodzicy Częstochowskiej w podziemiach kopalni. – Niewiasta wysilona męką ducha i ciała, zdaje się być bliską szału i zwątpienia – Królowa Korony Polskiej jawi się przed nią w sukience, od jej ojców danej, i podnosi złamaną świętą męczennicę tak, jak podnosi się na duchu niejedną matkę Polkę, która z mężem poszła dzielić twardy los wygnania, z uśmiechem anioła niosąc te ciernie, o których, jak kolą, wie tylko ten Bóg, co je nosił!... Takim Polkom cześć!... – Obraz ten, równie jak cała nieśmiertelna Lituanica, (ta pierwsza epopeja największego z powstań, którem szczęsne i dumne może być biedne pokolenie nasze), stawiają młodego mistrza nie tylko na czele malarzy, ale i w rzędzie wieszczów, natchnionej miłością świętej sprawy. I zaprawdę, nie mówiąc już o wielkiej stronie estetycznej, ołówek jego nad sto karabinów służyć będzie ojczyźnie!...

Straszliwą jest łza starca; ma w sobie coś przenikającego do głębi – straszliwsza człowieka niemego, najstraszliwsza ślepego, – kiedy Belizariusz [1] woła z wypalonymi oczyma w legendzie: „O! gdybym miał łzy!” ten krzyk równa się tylko krzykowi zrozpaczonego człowieka: „O! gdybym mógł się modlić!...” choć już sam krzyk ten był modlitwą!... Straszną jest łza wdowy pokrzywdzonej, i łza wyrobnika równie jak łza murzyna, ale nie mniej straszną, straszniejszą łza człowieka czującego,

  1. Przypis własny Wikiźródeł Belizariusz - o postaci i jak zaznacza autor o legendzie z końca XII wieku - patrz w artykule w Wikipedii.