Strona:PL Tegner - Frytjof.djvu/171

Ta strona została przepisana.

(Śpiew Braga).

Grzmiąc tłucze w tarcze
Miecz w szale boju,
I w falach morskich
Przelewa się krew.
Siła, ten boży
Dar, gdy jest dzika.
Gryzie, jak Berserk.
Wściekłym zębem tarcz.

Tyś nie był dzikim
Tyś puklerz wznosił.
I nim osłaniał
Złote plony pól.
Siły rozumnej
Obrazie błogi,
Jak woń ofiarna
Uleciałeś k’ nam.

Mądremi słowy
Odyn przemawia.
Wznosząc ku Sadze[1]
W Sekwabeku głos.
Tak brzmiały twoje
Ryngu wyrazy —
Jasne, głębokie
Jak Mimera[2] zdrój!

Lubownik zgody.
Forset[3] załatwia.
U źródła Urdy[4],
Wszelką waśń i spór.
Tyś na sędziowskim
Gdy siedział głazie.
Wstrzymywał ciosy
Mściwych, krwawych rąk!

Skępstwa nie znałeś:
Sypałeś hojnie
Barłogi smocze.
Dzienny Karłów blask.[5]
Z rąk twych bieżały
Dobrodziejstw krocie:
Zdroje pociechy
Z twych płynęły ust.

Witaj więc mądry
Niebios dziedzicu!
Imie twe Północ
Długo będzie czcić.
Witam cię, witam
Z puharem wina,
Jak zwiastun miru,
Jako poseł Norn!« —





  1. O Sadze i jej pałacu Sekwabeku, objaśnia przypis 41.
  2. Mimer bóg mądrości. (Przypis 31.)
  3. Forset, syn Baldera i Nanny, bóg sprawiedliwości — Bóg-Sędzia (przyp. 43.)
  4. Źródło Urdy opisano w przypisie na str. 145.
  5. Nazwy poetyckie złota, wynikłe z mniemania, jakoby Węże i Smoki (w znaczeniu olbrzymów, Jottów) sypiali na przechowywanych skarbach, a Karłowie, mieszkający w ciemnych wnętrznościach gór, do których nigdy nie wpadały promienie słoneczne, musieli przestawać na świetle jakie mieli od blasku złota.