Strona:PL Tegner - Frytjof.djvu/175

Ta strona została przepisana.

Te bóstwa groźne, co w środku nieba
Pod Igdrazylem mieszkają![1]

»Jasnowłosego Boga gniew srogi
Dotąd spokojność mą kłóci:
On wydarł sercu memu skarb drogi
On tylko jemu go wróci.« —

Rzekłszy całuje dziecięcia skronie,
Na nic się zgoła nie żali —
I przez wrzosiste odchodzi błonie
I w ciemnej znika oddali. —





PIEŚŃ XXIII.
Frytjof na kurhanie ojca.
Treść.
(Przybycie Frytjofa do Sognu. — Jego radość i boleść. — Jego sczera chęć przejednania obrażonego Baldera. — Wzywanie pomocy Ojcowskiej. — Zjawisko tłumaczące wolą przeznaczenia. — Radość jego niespodziana gdy pojął znaczenie tego zjawiska.)




»Jak tu słońce uprzejme! jak się cudnie mieni
Blask jego w gałęzistej sczytnych drzew koronie!
Oko twoje, Wszechojcze! równie się promieni
W kropli rosy wieczornej, w oceanu łonie.
I ciemie skał zachodnich krwawo się rumieni —
To na głazie ofiarnym stos Baldera płonie!

  1. O Nornach objaśniono w przypisku 13.