Strona:PL Tegner - Ulotne poezye.djvu/14

Ta strona została skorygowana.

Nazajutrz przywołano Tegnéra, rektor począł go badać, młodzieniec z całą szczerością opowiadał prawdę, bez ujmy i godności honoru osobistego, na co nie zważając, odezwał się rektor groźnie: „Masz już stanowisko zaszczytne na tej wszechnicy, łatwa i prędka promocya cię oczekiwała, ale własna wina zamyka ci drogę przyszłości. Szkoda twojej młodości, pracy, talentów i przyszłego losu, ale podług przepisów konstytucyi będziesz wypędzony z infamią z uniwersytetu naszego.“ Poczem dodał łagodniej: „Byłby może sposób uwolnienia cię od hańbiącej kary, która ci przyszłość zamyka, ale musiałbyś mi wskazać motorów wczorajszego szaleństwa.“
Na te słowa pobladł szlachetny młodzieniec, spojrzał z pogardą, a podnosząc dumne czoło, odpowiedział rektorowi poważnie: „Proszę się nie mylić, nie szukać we mnie donosiciela!... Było nas trzystu lub czterystu, pomiędzy tymi znam niejednego, ale choćbym ich wszystkich wiedział, ani jeden zdradzony nie będzie, bo przyszłość nie zabezpiecza się poniżonym honorem, podłością nie odgania się nędzy!“
Szczęściem że za wyższym rozkazem cała ta sprawa upadła i dalej poszukiwaną nie była.
Ogólny interes profesorów i ich szacunek dla Ezajasza równie jak przyjaźń i przywiązanie kolegów ocaliły zachwiany los Tegnéra.
Świetne jego postępy, talent i praca rozbroiły obrażonego rektora, rzuciły w zapomnienie tę czarną chwilę niebezpieczeństwa, zostawiając tylko wspomnienie w sercu ówczesnej i dzisiejszej młodzieży akademickiej.
Filozofia, chociaż w niej był biegłym uczniem, nie była rzeczywistym jego żywiołem. — Powiada sam o sobie w jednym z pozostałych po nim listów: „Przy konkretnem usposobieniu mojem, mało czułem pociągu do tych spekulatywnych abstrakcyi, bo chociaż posiadam cokolwiek bystrości umysłu, odstępuje mnie pogląd zdrowy i przy długich dedukcyach filozoficznych myśl moja się nuży.“
W roku 1801 złożył Tegnér pierwszą część egzaminu swojego, dokończył go w drugiej części na wiosnę 1802 roku,