Tobie poświęcam śpiew,
Słońce, co świecisz nam!...
U twego tronu tam,
Stoi w błękitną noc
Dokoła światów moc
Jakby wasalów rój; —
Wzrok na nie spada twój —
Drogą ci światła wiew!...
Wybladłej nocy cień
Przejmuje w zimny chłód,
A nim obudzi wschód,
Rzuca na cudów raj
Śmiertelnéj szaty kraj —
I jasne lampy z gór
W żałobny patrzą dwór
Nim mu zaświta dzień!
Rozwiany nocny chłód; —
Na gór płomiennych szczyt
Powstaje ranny świt,
I jakby z pączka róż
Budzi się życie już, —
Wesoło patrzysz ty
Na liść, co wzbudzon drzy
I szumi w światła wschód!
Rozwiany nocny cień!
I znowu życia gwar
Poranny budzi skwar —
Po mroźnym staje śnie
I nowem życiem tchnie,
Którem obudzon z snu
Za tobą idąc tu
Zwiastuje nowy dzień!
Zwiastuje nowy świt! —
I wśród żywota fal
Prowadzi znowu w dal, —
Wśród nieznajomych dróg,
Które zakreślił Bóg,
Do obiecanych nam
Strona:PL Tegner - Ulotne poezye.djvu/39
Ta strona została przepisana.
Pieśń do Słońca.
(Sång till solen).