Daj te natchnienia
W obrazy zlewać,
Daj te widzenia
Słowami śpiewać,
W postacie stroić powiewne
I w pieśni składać je śpiewne!
Daj mi odwagę,
By słowem wzgardy
Rzucić zniewagę
Na ten świat hardy,
Który z natchnienia się śmieje,
Gdy serce wieszcza goreje!
Przed nędzą bladą
Zapieraj wrota —
I Twą poradą
Daj chleb żywota, —
Niechaj brak ziemski nie złamie
Natchnienia Twojego znamię!
Ty wiesz o Panie!
Jak kocham Ciebie, —
Więc myśl niech wstanie
Duchem na niebie, —
A blask mamom nie wzruszy
Potęgi Twojej — w mej duszy!
Podnieś mnie, Boże! — —
Weź czci daniny; — —
Cudem być może
Z niebios wyżyny
Świat w ducha Twego powiewie —
W czarów harmonii — i śpiewie!
Czas prędko mija; —
W długie się lata
Sztuka rozwija —
Więc duch niech wzlata!
I w miryady głos niech płynie —
Ojciec świata pieśnią słynie![1]
- ↑ Psalm ten jest jednym z początkowych utworów poety, napisany w czasie pobytu w uniwersycie upsalskim. — Drukowano go także w czasopiśmie „Iduna.“