Boża dziecina wśród puszczy rośnie,
Marzeniem szemrze o młodej wiośnie,
Wśród kwiatów płynąc w tęskne zacisze,
Kołysze słońce — księżyc kołysze. —
Tęskno już młodej w ponurym boru —
Ciasno — wśród ściany skalnego dworu, —
Za światłem goni — przestrzeni chciwa,
W urwiska skacze i w świat się zrywa!
„Za mną!.. w świat za mną!“ — na zdroje woła"
Tu piasek chłonie, — tu skwar do koła!
Za mną o bracia! w szerokie błonie!
Po kwiatach pójdziem w ojcowe tonie!“
Z szumem i pryskiem, wezwaniu rada,
Zbiegła deszczowych synów gromada;
By w sercu matki zbiera się fala, —
Lasy i skały w pochodzie zwala!
Zwycięzko płynie w dalekie błonie,
Gdzie wszystko przed nią uchyla skronie, —
Żywi oddechem omdlałe zboże,
Przerzyna kraje — i biegnie w morze!
A za nią spieszą — okręta — łodzie,
Wtórując pieśnią — w świata pochodzie, —
Bogate miasta przy niej osiadły,
A Kwiaty u nóg wieńcami spadły.
Ale jej w biegu wstrzymać nie mogą; —
Złociste zamki mijając drogą,
Spieszy!... oh spieszy — niepowściągniona —
W objęcie ojca wpadając kona!
A jako wszystko, co w świecie minie,
Wśród oceanów niebieskich ginie, —
I patrząc w jasne niebios lazury,
Mgłą się do nieba unosi w góry!
Nad Nilem słońce jak ogień pali,
Palma już cienia za mało daje —
Tęsknotę budzi ojczyzna w dali —
Dalej więc w pochód w północne kraje!