Strona:PL Tegner - Ulotne poezye.djvu/75

Ta strona została przepisana.

gdzie fałsz chciałeś okazać
lub przyjaciela obronić. —
Cudnie wówczas płonąłeś —
by Zacharyasz w testamencie; —
język ci się rozwiązał
w proroczy wyraz zakonu! —
Czy pamiętasz? — (och! pewnie
pamiętają błogosławieni) —
pamiętasz? w ojców domu,
który był moją siedzibą,
jaka była otucha?
i jak płynęły godziny?...
zegar tam tylko gdacząc,
mówił, co z czasem się dzieje. —
Dusze się tam zlewały —
śniły się słowa skrzydlate!...
wolne jakby motyle —
letnie te nasze marzenia! —
W poufnem twojem kółku
cichy, jak chwila poranna,
młody byłeś latami, —
lecz mężem sercem i duszą! —
Powiernikiem dla wszystkich,
rodzicom byłeś od razu
ze czcią synem serdecznym —
prawdziwym ich przyjacielem!

Byłyż to chwile szczęśliwe!...
dom to był błogosławiony,
pełen szczęścia — nadziei!...
dziś,... cicho — pusto do koła.
W antypodach — daleko —
córka w żałobie została,
noc ją cieniem okala
wtedy, gdy u nas dzień biały.
Ją i ojca w boleści
rozdziela morza przestworze —
A głębsze jeszcze morze
z rodziną ciebie rozdziela!
.................
Dni sędziwych pociecho —
wieńcu rodzinnej nadziei,