Strona:PL Teodor Jeske-Choiński-Gasnące słońce Tom I.djvu/053

Ta strona została uwierzytelniona.

dobrej myśli, Mimut. Kupiłam cię dziś od Tullii Kornelii, abyś mi wiernie służyła.
I nachyliwszy się nad Egipcyanką, lała balsam na jej rany.
— Pani, pani — łkała niewolnica, całując stopy patrycyuszki. — On, On ci wynagrodzi, On, Bóg nieszczęśliwych...
Ani pani, ani sługa nie spostrzegły, że przez wyłom w murze, który oddzielał posiadłość Tullii Kornelii od ogrodu sąsiedniego, spoglądała na nie para czarnych oczu. Były one naprzód chłodne, potem zdziwione, w końcu straciły połysk twardy, zachodząc mgłą zadumy.
Publiusz Kwintyliusz Warus był ukrytym świadkiem sceny, która rozegrała się po drugiej stronie muru.