— Gdyby zamiast Marka Aureliusza, siedział inny imperator na Palatynie, obdarzyłby cię wolnością. Ale ten...
Machnął pogardliwie ręką, wyciągając uszy w stronę gladyatorów.
Szermierze cyrkowi obejrzeli się na mówiącego, potem na siebie, i zamilkli.
A Rzymianin ciągnął dalej, rozglądając się chytremi oczami wokoło:
— Ten kocha tylko książki i Greków i nie szanuje obyczajów rzymskich.
Kiedy mu nikt nie odpowiedział, zwrócił się do Germanów:
— Gdyby nie imperator Lucyusz Werus, nie wartoby żyć w Rzymie.
Teraz odezwał się Herman:
— Uszy swoje zanieś gdzieindziej, bo widzisz, że ci nic do nich nie wpada. Nie zarobisz pod „Łabędziem“ na obiad jutrzejszy.
Głośny śmiech najbliższego otoczenia wtórował słowom setnika.
— Nadeszły ciężkie czasy dla szpiegów — szepnął Herman do prefekta — kiedy szukają zarobku pod „Zielonym Łabędziem“.
Obywatel rzucił naokoło siebie złem spojrzerzeniem kota, przydybanego na kradzieży, i opuścił szynk, przeprowadzony groźbami gladyatorów.
— Lichy to teraz proceder — mówił ten, który zabił pięciu przeciwników, nizki, krępy Germanin z karkiem byka. — Na gladyatorów i plebejuszów polują, bo zabrakło patrycyuszów.
— Ale i wasz zaczyna się psuć, kiedy stać cię. tylko na „Zielonego Łabędzia“ — zagadnął Herman-
Strona:PL Teodor Jeske-Choiński-Gasnące słońce Tom I.djvu/113
Ta strona została uwierzytelniona.