Strona:PL Teodor Jeske-Choiński-Gasnące słońce Tom II.djvu/088

Ta strona została uwierzytelniona.

— Tak uczy tylko nasz Bóg...
— Tak uczy każde serce, nie znoszące niesprawiedliwości.
W oczach Felixa błysnęła radość.
— Gdybyś ty chciała uwierzyć w naszego Boga! — zawołał, podnosząc się z krzesła. — Kornelia chrześcianka starczyłaby za tysiące innych wyznawców.
— Kornelia nie może się oddać zupełnie Bogu, który lekceważy wielkość Rzymu i złorzeczy naszej przeszłości. Kornelia bez uczuć obywatelskich, bez dumy rzymskiej, nie byłaby godną nazwiska, które jej szereg obywateli i rycerzy przekazał. Nie mam już dla twojego Boga wstrętu patrycyuszki, urodzonej do rozkazywania, uznaję jego dobroć i miłosierdzie, ale nie rozumiem jeszcze jego pokory i obojętności na sprawy państwa. Czem byłby świat bez Rzymu, a Rzym bez panowania nad światem?
Mucya utwiła w Felixie wzrok pytający. On czuł, że czeka od niego odpowiedzi i że od tej odpowiedzi zależy jej nawrócenie. Zrozumiał, że przyszła do niego po światło, któreby rozproszyło otaczające ją mroki. Chciała być przekonaną...
Mówiła to bladość jej twarzy, świadcząca o wzruszeniu, mimo pozorów chłodu i oczy, w których zapalały się i gasły odblaski wewnętrznego niepokoju.
Nie odrazu odpowiedział Minucyusz Felix.
Głośny retor, którego nie nędza i poniewierka osobista rzuciły w litościwe objęcia krzyża, nie ubóstwo i niewola nauczyły kochać nieszczęśliwych, lecz rozmyślanie nad nicością filozofii i nad nie-