Strona:PL Teodor Jeske-Choiński-Gasnące słońce Tom II.djvu/117

Ta strona została uwierzytelniona.
XI.

Zapowiedź igrzysk, któremi Publiusz płacił ludowi rzymskiemu za godność pretora, uśmierzyła lepiej wzburzone umysły motłochu, aniżeli widok wojska, rozrzuconego gęsto po mieście.
Już na kilka dni przed uroczystością wystawały tłumy przed gmachmi rządowemi i pomnikami, odczytując wymalowane na nich ogłoszenia.
Jakie rodzaje gladyatorów i zwierząt staną do śmiertelnych zapasów, kogo rzuci władza gwoli zabawie ludu pod kły lwów i tygrysów, czy na arenie urządzą las albo-li morze?... — obchodziło plebs rzymski więcej, aniżeli głód, skradający się wszystkiemi ulicami do stolicy świata.
Zapomnieli nędzarze o pustych śpiżarniach cesarskich, o swoich łachmanach i czczych żołądkach, o trupach nawet, któremi dumny patrycyusz zasła był główny rynek.
„Zbój“ obiecywał świetne igrzyska: pięciuset gladyatorów, mordujących się równocześnie, dziesięć