Strona:PL Teodor Jeske-Choiński-Gasnące słońce Tom III.djvu/027

Ta strona została uwierzytelniona.

straży? Gdybyśmy nie byli wszędzie, mielibyśmy jeszcze więcej męczenników.
— Rozumiem... Ostrzegacie swoich.
— Jesteśmy już tak liczni, że czas na obronę. Dosyć krwi naszej zbroczyło arenę amfiteatru.
— Ale Tusnelda! O niej mi mów!
— I twoja narzeczona, panie, jest chrześcianką.
— Tusnelda chrześcianką!
Serwiusz zmarszył brwi.
— Ulitował się nad jej niedolą jeden z wyznawców Baranka, który służył u Fabiusza — opowiadał chrześcianin — uprowadził ją z więzienia i ukrył w naszych grobach. W świętej ciszy cmentarzyska oświecił Bóg jej czystą duszę i przyjęła chrzest.
Serwiusz znał zanadto dobrze usposobienie rządu rzymskiego, aby nie wiedział, że jego narzeczonej grozi nowe niebezpieczeństwo. Gdyby ją pachołkowie prefekta ujęli w otoczeniu chrześcian, dałaby głowę pod miecz. A on, prefekt legionów, nie mógłby jej nawet bronić, bo uległby takiemu samemu losowi.
Nie będąc Rzymianinem z pochodzenia, nie żywił do „przesądu wschodniego“ nienawiści panów świata. Sprzyjał raczej Bogu, który zrównał wszystkich ludzi. Ale jego życzliwość nie wpłynie bynajmniej na sąd pretora. Sam Publiusz, chociaż ukarze Fabiusza za gwałt, podpisze na Tusneldę bez wahania wyrok za obrazę bogów rzymskich.
Serwiusz zdawał sobie dokładnie sprawę z położenia. Zrozumiał, że tylko szybki czyn może jego narzeczoną ocalić, szpiegowie bowiem, rozszerzyw-