Strona:PL Teodor Jeske-Choiński-Gasnące słońce Tom III.djvu/113

Ta strona została uwierzytelniona.
VIII.

Gdyby zbuntowany legion był wiedział, kto mu przywozi odpowiedź od imperatora, nie byłby zamienił obozu na wielki dom zabawy, nazwisko bowiem Publiusza było jednem z tych, które każdy żołnierz wymawiał z czcią i trwogą.
Po odejściu Serwiusza został obóz Batawów pod komendą dwóch trybunów, których służba w legionie o tyle obchodziła, o ile była pierwszym szczeblem na drabinie urzędów senatorskich. Młodzi, prawie gołowąsi paniczykowie zajmowali wysokie stanowiska wojskowe nie wskutek zasług, lecz na mocy przywilejów rodowych. Należąc do stanu senatorskiego, mieli prawo do trybunatu bez względu na uzdolnienie i zalety osobiste.
Gdy jechali do obozu, nie spodziewali się senatorowicze służby ciężkiej. Wszakże pogranicze było spokojne, sąsiednie plemiona germańskie uchodziły za sprzymierzeńców, za lenników Rzymu... Przeto zdziwili się nieprzyjemnie, kiedy wypadło zamknąc