Strona:PL Teodor Jeske-Choiński-Gasnące słońce Tom IV.djvu/087

Ta strona została uwierzytelniona.
XIV.

— Mówisz, że Makryniusz Windeks śpieszy nad Dunaj?
— Tak donoszą nasi wywiadowcy, którzy uszli z wielkim trudem przed pościgiem jego jazdy. Spotkali go u źródeł rzeki Drawy, w pobliżu Aguontum.
— Już pod Aguontum?
— Na skrzydłach leci mściciel Wiktoryna. Prowadzi z sobą pretoryanów i rozbitków warowni północnych.
— Oczyści w przeciągu kilku tygodni Windelicyę, Recyę i Noricum, a potem wsiądzie z tyłu na nasze karki. Znam go. Windeksa nie można lekceważyć.
Rzekłszy to, zamyślił się Serwiusz, śledząc z pozorną uwagą iskry, które tryskały z ogniska, rozpalonego przed jego namiotem. Nie widział ich, chociaż rozsunął powieki szeroko i wytężył wzrok przed siebie.
Oderwany od najbliższego otoczenia, robił