Strona:PL Teodor Jeske-Choiński Ostatni Rzymianie Tom I.djvu/012

Ta strona została uwierzytelniona.

— Wspomnienia! — zawołał. — Wspomnienia nie chodzą po ulicach w purpurze senatorskiej, nie mieszkają w pałacach, nie zajmują wysokich urzędów. Cóż nam z tego, że imperatorowie modlą się do Boga prawdziwego? Mimo ich edyktów panuje Jowisz dotąd na Kapitolu i odbywają się ofiary, jak gdyby rozporządzenia Teodozyusza i Walentyniana były pisane na wietrze. Konstantynopol i Wienna[1] rozkazują, a Rzym nie słucha, imperator znosi obrzędy bałwochwalcze, a prefekt pretoryum, jego zastępca najwyższy, zarzyna własną ręką białe woły i radzi się przed każdą ważniejszą czynnością wróżbitów. Wiemy wszyscy, że Nikomachus Flawianus posłałby nas bez wahania do kopalni sardyńskich, gdyby nas powaga cesarskiego imienia nie broniła. A kto winien, że się ten zaciekły poganin rządzi w Rzymie, jak gdyby się światło prawdziwej wiary kryło jeszcze bojaźliwie w podziemiach cmentarzów? My, nikt inny, tylko my. Zamiast wyjść na ulicę i zażądać spełnienia edyktów cesarskich, pozwalamy się codziennie tym bałwochwalcom znieważać. Przypatrujemy się bezmyślnie ich obrzydliwym zabobonom, schodzimy z drogi ich śmiesznym korowodom, bierzemy udział w ich uroczystościach, ulegli, pokorni. Gdybyśmy poszli gromadnie na Palatyn i zawołali jednogłośnie: „Nie chcemy bał-

  1. Konstantynopol, dawne Bizancyum, był od czasów Konstantyna Wielkiego stolicą państwa rzymskiego. Wienna, dzisiejsze miasto francuskie Vienne, była w r. 391 i 392 rezydencyą cesarza Walentyniana II, panującego równocześnie z Teodozyuszem, który mieszkał w Konstantynopolu.