Strona:PL Teodor Jeske-Choiński Ostatni Rzymianie Tom I.djvu/018

Ta strona została uwierzytelniona.

— Same spojrzenia niechętnie witają mnie w domu konsula.
— Witamy z niechęcią jedynie tych, co nas rozmyślnie lekceważą. Twój szatny powinien cię był objaśnić, że obraża obyczaj rzymski, kto przekracza jego próg w stroju wojskowym, z bronią przy boku.
— Strój i broń rzymskiego wojownika nie powinny oka Rzymianina obrażać. Noszę suknię i oznaki wiernego sługi naszego boskiego a wiecznego[1] pana.
Senator zamilkł, uśmiechnąwszy się nieznacznie.
Po jakimś czasie zaczął znowu:
— A jednak radziłbym Twojej Znakomitości zastosować się do naszych zwyczajów, jeśli masz zamiar przepędzić czas dłuższy między nami. Jesteśmy tu zacofani i dziwnie uparci...
— Zwyczaje pogańskie nie obowiązują chrześcianina — odparł wojewoda.
Senator wzruszył ramionami.
— Jeśli cię uwagami mojemi znudziłem, odpuść mi — wyrzekł chłodno — ale zdawało mi się, że wolno ostrzedz dobrego znajomego. Wszakże spędziliśmy kiedyś razem kilka wesołych tygodni w Wiennie. Wspólnie przeżyta rozkosz uprawnia do szczerości.

Wtem ukazał się przed kotarą, zasłaniającą boczny kurytarz, który łączył salę z dalszemi pokojami, woźny rządowy i podniósł do góry pęk rózg.

  1. Cesarze chrześciańscy dodali do dawnego tytułu „boski” tytuł „wieczny” (perpetuus, aeternus).