Kiedy miasto opustoszało, odpowiadali dekuryonowie za zuchwalstwo nieposłusznych. Z nich to ściągał rząd podatki, gdy zabrakło płacących.
Za tę służbę obywatelską, która rujnowała najbogatszych, posiadał dekuryon prawo noszenia purpurowego pasa, był wolny od tortur i mógł się w razie potrzeby odwołać do ofiarności publicznej. Każde miasto żywiło kilkunastu takich żebraków, podupadłych bez własnej winy.
Nie wszyscy dekuryonowie ginęli na stanowisku. Praktyczniejsi, gnębieni przez urzędników cesarskich — gnębili sami słabszych od siebie. Wyzyskiwani, okradani — wyzyskiwali, kradli.
Tylko uczciwsi, którzy nie chcieli plamić sumienia krzywdą ubogich, albo padali pod brzemieniem obowiązków, albo też, zmęczeni ciągłym niepokojem, szli w szeroki świat bez planu i celu, byle jak najdalej od ognisk potęgi imperatora. Zwykle nawracano ich bardzo prędko z drogi, władza bowiem tropiła i ścigała zbiegłych dekuryonów z taką gorliwością, jakby się dopuścili największych zbrodni. Wszakże ubywał z każdym z nich bezpłatny a bardzo pożyteczny urzędnik...
Nikomachus Flawianus znał stosunki nowego cesarstwa, przeto oparł głowę na dłoni i milczał.
Po jakimś czasie zaczął znów dekuryon:
— Od dwóch tygodni, od chwili, kiedy mnie ujęto, mówią mi wykonawcy sprawiedliwości, że zasłużyłem na karę śmierci. Wiem — zgrzeszyłem ciężko, bo obraziłem nieposłuszeństwem naszego boskiego pana, ale i oswojone zwierzę kąsa, gdy je
Strona:PL Teodor Jeske-Choiński Ostatni Rzymianie Tom I.djvu/048
Ta strona została skorygowana.