Wojewoda słuchał zdumiony. On, arcykapłan chrześciaństwa, nie pochwalał edyktu, który był najwyższym tryumfem nowej wiary? Spodziewał się, że jego zamiary znajdą przed obliczem biskupa biskupów gorące poparcie.
— Mam rozkaz użyć do przeprowadzenia edyktu całej siły zbrojnej Italii — odezwał się.
— Siła zbrojna Italii mogłaby ci odmówić posłuszeństwa, składa się ona bowiem przeważnie z pogan. Wiadomo ci, że nasi współwyznawcy służą niechętnie w legionach — odpowiedział biskup.
O tem wojewoda nie pomyślał. W istocie! Wszyscy główniejsi dowódcy legionów byli bałwochwalcami, jak się dowiedział z ksiąg żołnierskich. Nie wielu chrześcian zajmowało w Italii wyższe stanowiska wojskowe.
Ale to być nie może, żeby żołnierz odmówił posłuszeństwa naczelnemu wodzowi. Zresztą...
— W razie potrzeby przyszłyby mi z pomocą legiony Gallii — zauważył.
— I rozpoczęłaby się wojna, której krew spadłaby na nas, na wyznawców Boga miłosierdzia i przebaczenia — rzekł biskup ze smutkiem.
Zdjął wolno z twarzy wojewody wzrok przenikliwy i milczał, zapatrzony przed siebie. Po dłuższej przerwie zaczął głosem cichym, jakby zmęczonym:
— Słyszeliście, iż rzeczono starym: nie będziesz zabijał, a ktoby zabił, będzie winien sądu. A ja powiadam wam, iż każdy, który się gniewa na brata swego, będzie winien sądu. A ktoby rzekł bratu swemu: raka! będzie winien rady. A ktoby rzekł: głupcze! będzie winien ognia piekielnego... Dlaczego
Strona:PL Teodor Jeske-Choiński Ostatni Rzymianie Tom I.djvu/120
Ta strona została skorygowana.