Strona:PL Teodor Jeske-Choiński Ostatni Rzymianie Tom I.djvu/135

Ta strona została uwierzytelniona.

Trzeba skrępować koniecznie gwałtowność tego gorliwego sługi cesarskiego...
— Twoja młodość widzi burzę tam, gdzie świeci słońce dnia pogodnego — wyrzekł. — Wszystkie pogrzeby bywają w Rzymie uroczyste, o czem przekonasz się naocznie, gdy pobędziesz dłużej między nami.
— Na zwykłe pogrzeby nie ściąga cała Italia — odparł Fabricyusz.
— Italia spieszy zawsze do stolicy, gdy się spodziewa niezwykłego widowiska.
— Wszelkie liczniejsze zebrania wywołują nieporządki, których końca nie można przewidzieć.
— Jest w mocy twojej zapobiedz tym nieporządkom.
— Nie masz prawa żądać ode mnie, ażebym służył sprawie bogów, których nie uznaję.
— Ale mam prawo żądać od ciebie, od sługi cesarskiego, żebyś szanował spokój boskiego i wiecznego imperatora.
Wojewoda spojrzał zdziwiony na prefekta. On przypomina mu obowiązki sługi cesarskiego, on, naczelnik zuchwalców, opierających się woli imperatora?
Czując nową zdradę w słowach prefekta, milczał Fabricyusz.
A prefekt mówił dalej:
— Wroga postawa wojska podrażniłaby niezawodnie namiętność tłumów, które, jak się sam przekonałeś, napłynęły tak obficie do Rzymu, iż szczupła załoga Rzymu poniosłaby w boju ulicznym niewątpliwie klęskę, za coby ci nasz boski pan nie był