Strona:PL Teodor Jeske-Choiński Ostatni Rzymianie Tom I.djvu/147

Ta strona została uwierzytelniona.

w razie ostatecznym. Kohorty konne rozstawić na rynkach i na placach przed świątyniami. Pierwsza będzie ze mną towarzyszyła korowodowi. Ktoby z żołnierzów dał powód do bójki ulicznej, ten straci prawo do nagrody cesarskiej, przeznaczonej dla weteranów.
Podpisawszy rozkaz, udał się wojewoda do swojej pracowni. Jak w sali przyjęć, zatarła i tu ręka chrześciańska ślady po przeszłości pogańskiej. Na jednej ze ścian czernił się na białem tle duży krzyż, otoczony rybami i kotwicami.
Wojewoda usiadł przed stołem i wziął z niego grubą księgę. Był to spis legionów, rozłożonych w Italii.
W miarę, jak czytał, osnuwały jego czoło cienie troski. Po raz trzeci już przeglądał listy trybunów i setników, szukając między nimi współwyznawców. Ale daremnie odwracał karty. Obok wszystkich nazwisk stał dopisek „gentilis, ” co znaczyło „wyznający wiarę narodową.” Trzech tylko chorążych i jeden setnik należało do Kościoła Chrystusowego.
Wojewoda dziwił się tej nieostrożności imperatora.
Należało wysłać legiony rzymskie na kresy północne lub wschodnie państwa, a Italię oddać pod straż Allemanów, którzy, aczkolwiek poganie, nie oszczędzaliby w razie potrzeby zwolenników dawnego porządku, służąc bowiem tylko dla pieniędzy, bili każdego, kogo im wskazano.
Kiedy tak rozmyślał, wszedł do pokoju ten sam żołnierz, któremu polecił w niedzielę po nabożeństwie wyszukanie zręcznego człowieka.