Strona:PL Teodor Jeske-Choiński Ostatni Rzymianie Tom I.djvu/164

Ta strona została uwierzytelniona.

Cały rząd Italii oddał cześć zwłokom pogan, zabitych przez chrześcian.
Wojewoda objął pięścią kurczowo rękojeść miecza. Oburzało go zuchwalstwo tych buntowników, co urągali jawnie imperatorowi.
Dla niego, dla nowego Rzymianina, który zawdzięczał wszystko łasce dworu cesarskiego, był „boski i wieczny pan” rzeczywiście zastępcą Boga na ziemi.
Nagle uczuł, że krew zalewa mu twarz, a serce bije w piersi tak gwałtownie, jakby ją chciało rozsadzić.
Na tle czarnych tog zamajaczyła biała plama. Cztery dziewice Westy szły za ostatniem łożem, otoczone żonami i córkami dostojników. Jedna z nich przewyższała resztę o całą głowę. Wojewoda poznał ją odrazu po wyniosłej postaci i falistości ruchów. To ona, to Fausta Auzonia...
Pochylił się na koniu i ogarnął kapłankę wzrokiem płomiennym. Może ona uczuje na sobie siłę tego spojrzenia i odwróci się do niego.
Ale Fausta Auzonia nie odjęła oczu od ziemi.
Wówczas zawołał głośno, wpatrując się uważnie w westalkę:
— Zamknąć korowód!
Byłożby to złudzenie? Fausta drgnęła. Tak mu się zdawało.
Skierowawszy konia na środek szpaleru, jechał tuż za gromadą niewiast. Za nim postępowali żołnierze.