Strona:PL Teodor Jeske-Choiński Ostatni Rzymianie Tom I.djvu/197

Ta strona została skorygowana.

— Fausta Auzonia, Flawianus, Kajus Juliusz i Konstancyusz Galeryusz położą ręce na trójnogu — rozporządziła arcykapłanka.
Wziąwszy od Symmacha złote naczynie, wylała jego zawartość na posadzkę i mówiła wolno, oddzielając zgłoskę od zgłoski:
Tobie Hadesie, tobie Hekato i wam Erynnye składam w ofierze ten słodki miód, naszych kwiatów krew, abyście pozwolili duchom naszych przodków wrócić na ziemię i wesprzeć nas radą życzliwą.
Obeszła trójnóg trzy razy, mrucząc tajemnicze zaklęcia, następnie zakryła głowę płóciennym płaszczem i spoczęła na krześle.
Wymienieni przez nią senatorowie i Fausta Auzonia dotknęli końcami palców trójnoga; reszta otoczyła go wieńcem.
Patryoci rzymscy, wstrzymawszy oddech, wpatrzyli się w arcykapłankę, śledząc jej ruchy z wytężoną uwagą. Na ich twarzach malowało się gorączkowe zaciekawienie.
Nie wszyscy wierzyli w boskość bogów grecko-rzymskich, chociaż wszyscy uznawali nad sobą potęgi nieznane, silniejsze od człowieka.
Jedni z nich, jak Flawianus, stali przy Jowiszu, drudzy, jak Symmachus, dopełnili sobie religię narodową teoryami neoplatonizmu, inni w końcu, jak Kajus Juliusz, mieli własne pojęcia o porządku nadprzyrodzonym, lecz żaden z nich nie wątpił o możliwości obcowania zmarłych przodków z żywymi potomkami. Tej pierwotnej, najstarszej wiary rasy aryjskiej nie strawił nigdy w narodzie rzymskim