Strona:PL Teodor Jeske-Choiński Ostatni Rzymianie Tom I.djvu/223

Ta strona została skorygowana.

sa, jedną wiarę, jeden chrzest. Jeden nad wami Bóg i Ojciec wszystkich, który jest nad wszystko i przez wszystko i we wszystkich was. Przez imię Pana naszego, Jezusa Chrystusa, proszę was, bracia, abyście toż samo czynili wszyscy, a iżby nie było między wami rozerwania, ale abyście byli spojeni jednakim umysłem i jednakiem zdaniem. Braćmi sobie jesteście, a szkody sobie czynicie? Błagam was, chrześcianie, rzućcie od siebie wszelaką złość i zdradę i obludność i zazdrość i obmowę i módlcie się ze mną do Pana naszego, Jezusa Chrystusa, aby wam wrócił spokój i rozwagę.
Ambrozyusz prosił, lecz w jego głosie nie brzmiała miękka prośba. Tętnił w nim rozkaz wodza, który nawet nie przypuszcza, żeby się ktoś miał jego woli oprzeć. Stał z głową, cofniętą w tył, ze zmarszczoną pomiędzy brwiami, z podniesioną prawicą, jakby ją chciał spuścić na nieposłusznych.
I nikt z zebranych nie ośmielił się oprzeć woli pogromcy imperatorów. Czemże oni byli w porównaniu z Teodozyuszem?... Wszyscy — Aryanie, Manicheusze i katolicy padli na kolana.
A biskup wyciągnął ręce do ołtarza i modlił się:
— Wlej w nich ducha miłości, Panie, i daj im z dobroci Twojej zgodę. Oznajmij im drogę, którą iść mają i rzecz, którą czynić mają, aby im było dobrze, gdy usłuchają Twojego rozkazania...
Zamilkł. Z jego twarzy schodził wyraz stanowczości. Gorycz głębokiego bólu rozlała się na rozchylonych ustach, smutek ocienił czoło i oczy. Pasterz cierpiał za nieprawości owczarni...