Strona:PL Teodor Jeske-Choiński Ostatni Rzymianie Tom I.djvu/245

Ta strona została skorygowana.



VIII.



— Ty pamiętasz moją, matkę, Teodoryku?
Stary Alleman, który przywiązywał klęcząc do stopy wojewody purpurowe, perłami naszywane sandały, podniósł głowę i spojrzał zdziwiony na pana.
— Wykradałem ją razem z waszym ojcem, panie odpowiedział.
— Więc to prawda, że ojciec zabrał matkę przemocą z domu jej rodziców?
— Mówiono o tem w całej Gallii.
— I ja słyszałem coś o przygodach młodości mojego ojca, ale nie znałem dokładnie szczegółów owego porwania. Była to podobno zuchwała wyprawa.
Twarz Teodoryka rozjaśniła się, jak gdyby na nią padł odblask pochodni. Uśmiechnąszy się z zadowoleniem, rzekł:
Były to czasy, panie, były to czasy... Dla waszego ojca i dla mnie nie było rwących potoków