Strona:PL Teodor Jeske-Choiński Ostatni Rzymianie Tom I.djvu/296

Ta strona została przepisana.

Fabricyusz namyślał się. Po dłuższej przerwie rzekł:
— Mówiono mi, że jedna z dziewic Westy udaje się raz na miesiąc do Tibur, aby tam dopełnić jakiegoś obrzędu bałwochwalczego. Dowiesz się, kiedy przyjdzie kolej na Faustę Auzonię. Zapisz sobie dobrze to nazwisko w pamięci. Fausta Auzonia, siostrzenica prefekta pretoryum.
— Nie zapomnę, panie. Fausta Auzonia.
— Dowiesz się także, kto towarzyszy kapłance, oprócz liktora.
— Jutro będziecie wiedzieli, czy zbrojni pachołkowie strzegą w drodze dziewicy Westy.
— Wyłowisz z szumowin Rzymu kilkunastu łotrów, którzy za pieniądze zamordują rodzonego ojca. Tylko tacy podniosą w tem gnieździe bałwochwalstwa rękę na westalkę. Nory tych głodnych bestyi wskaże ci niezawodnie Simonides. Ale niech twój język pamięta, że nikczemnik, który zdradza jednego pana, zdradzi i drugiego.
— Bystre oko tego lisa nie wśliźnie się do mojej duszy. Mówiąc z nim, będę stał na straży myśli i języka.
— Pieniędzy nie żałuj. Owych łotrów miej pod ręką, abyśmy byli w każdej chwili gotowi do napadu.
— Stanie się podług waszego rozkazu, panie.