Strona:PL Teodor Jeske-Choiński Ostatni Rzymianie Tom II.djvu/036

Ta strona została przepisana.

Arbogast wszedł do dużej sali, zastawionej trzema rzędami stołów. Przy jednym z nich siedział Eugeniusz, schylony nad stosem pargaminów, które przeglądał.
Ujrzawszy króla, podniósł się szybko z krzesła.
— Wyślesz jutro — mówił do niego Arbogast — dwa poselstwa. Prezbiter Apoloniusz pojedzie do Konstantynopola, do imperatora Teodozyusza, aby odwrócić jego zagniewaną rękę od Rzymu. Trzech twoich najwymowniejszych radców stanu senatorskiego uda się do króla Frawitty z darami odemnie i dobrem słowem. Chcę zawrzeć na pewien czas przymierze z Frankami, bo widzę, że obecność moja potrzebniejsza jest w Wiennie, aniżeli nad Mosellą. Poselstwu do Franków będzie towarzyszył Arbitrio ze swoim legionem.
— Stanie się podług twojego rozkazu, królu — odpowiedział Eugeniusz, pochylając głowę.