Strona:PL Teodor Jeske-Choiński Ostatni Rzymianie Tom II.djvu/149

Ta strona została przepisana.

i będziesz przez dni dziesięć w przedsionku katedry medyolańskiej błagał wiernych o modlitwę. Przez drugie dni dziesięć będziesz w moim szpitalu pełnił urząd dozorcy, nie sromając się posługi najgrubszej. Następnie udasz się na miesiąc do pustelni pobożnego Tomasza, nad jezioro Komeńskie i będziesz tam w ciszy leśnej, w głodzie i pragnieniu, zdala od pokus tego świata, rozmyślał nad tajemnicami naszej wiary. Łagodność, pokora, ból ciała i modlitwa ostudzą twoją zapalczywość i zbliżą twoją dziką duszę do Chrystusa. Cierpiąc sam, odczujesz cierpienie bliźniego i nauczysz się panować nad swoją gwałtownością.
Dyktując Fabricyuszowi pokutę, śledził Ambrozyusz wrażenie, jakie ona wywoływała na jego twarzy.
W miarę, jak mówił, gasł w oczach wojewody jasny płomień radości. Na jego czoło kładły się cienie rozczarowania.
Tak ciężkiej kary nie spodziewał się widocznie butny żołnierz, który nienawidził motłochu. Być igraszką plebejów, błagać pierwszego z brzegu nędzarza o miłosierdzie, służyć w szpitalu pospołu z niewolnikami...
— Miej litość nademną, ojcze świątobliwy! — prosił Fabricyusz, obejmując kolana biskupa. — Życie tego nędznika, którego zadusiłem, nie było warto jednej mojej godziny. Każ mi oddać połowę majątku ubogim — będę ci bez wahania posłusznym; każ mi pościć, biczować się, modlić się przez cały rok — poddam się twojej woli bez szemrania. Ale nie depcz mojej dumy tak okrutnie.