Strona:PL Teodor Jeske-Choiński Ostatni Rzymianie Tom II.djvu/226

Ta strona została przepisana.

chlebiają. Spustosz ich, o Boże! Niech upadną od rad swoich; dla wielkości przestępstwa ich rozpędź ich, ponieważ są odpornymi Tobie. — A niech się rozweselą wszyscy, którzy ufają w Tobie; na wieki niech wykrzykują, gdyż ich Ty szczycić będziesz i rozradują się w Tobie, którzy miłują Imię Twoje. — Albowiem Ty, Panie, sprawiedliwemu błogosławić będziesz, a zastawisz go jako tarczą dobrotliwością Twoją.”
Wyciągnął ręce na Wschód i modlił się długo.
Jego gorącej prośbie wtórowało cicho łkanie kapłanów i sług, którzy uklękli na wozach.
— Ufajcie w Panu! — zawołał Ambrozyusz, poleciwszy troski swoje Bogu — albowiem Jego wszechmoc zdruzgocze największą potęgę ludzką.
Skinął na laufrów.
— Do Medyolanu! — rozkazał.