Strona:PL Teodor Jeske-Choiński Ostatni Rzymianie Tom II.djvu/243

Ta strona została przepisana.

żyły się krwawe bójki, motłoch znieważał biskupów i prezbitrów.
Jeden rok wystarczył do zburzenia pracy trzęch pokoleń. Na całym obszarze wschodnich prefektur wznosiły się do nieba kadzidła, palone na cześć bogów pogańskich — ze sztandarów wojska i z gmachów rządowych znikły monogramy Chrystusa — na krzesłach kurulnych prefektów, wikaryuszów i pretorów zasiedli prawowierni Rzymianie — w amfiteatrach konali gladyatorowie dla zabawy „panów świata.”
Na to szczególne widowisko patrzał z daleka Teodozyusz i obliczał pieniądze i gromadził mężów zbrojnych.