Strona:PL Teofila Samolińska - James Garfield.djvu/11

Ta strona została uwierzytelniona.
— 9 —

Partye walczyły — a ów bój zażarty
Votów w domowych polityk tartaku,
Zrodził rezultat, że i nie na żarty,
Grantyzm na karym rozsiadł się rumaku.[1]

I dzień oboru zbliżał się powoli
A rzesze na głos wygłaszały chmurne,
„Kraj nasz praw wolnych nigdy nie pozwoli
By Imperializm zakradał się w urnę.

I owa walka najgorętszych sporów,
Zakreśliła się w krajowych rubrykach
Zwycięztwem ludu — bo z urny wyborów,
Wyszedł, — James Garfield — w tryumfu okrzykach!
........................

Nasz to pastuszek wśród nawału trudów,
Ufny w Opatrzność, silny hartem woli,
Podniósł się na tron milionowych ludów,
Pracą i cnotą z pęt twardej niedoli.

O! z jakąż wtenczas dumą poglądała!
Gołębia matka na syna drogiego,
Gdy go na krześle dostojeństw ujrzała,
Mocą wyborów narodu wielkiego!

James Prezydentem! o! to być nie może!
Rozpromieniona staruszka szeptała,

  1. Black horse — w znaczeniu krajowem kandydatura prezydenta Ameryki.