I gdzieby patrzeć mógł na hasające
Kozy ucieszne i skoczne zające,
A wśród otoczeń takich może snadnie
Kula z pod serca sama w kieszeń wpadnie.
........................
O! nieszczęśliwa oprawców ofiaro!
Coś jak baranek pod nożem cierpliwy
Kończyła żywot — za cóż taką karą
Dotknął cię srodze los twój nieszczęśliwy?
Ale męczeństwo wieczną chwałą tego
Kto je bez szemrań, cicho, mężnie znosi
I o odjęcie kielicha przykrego
Goryczy cierpień do ust swych nie prosi.
Consylium tedy orzekło medyczne
Że tylko Long Branch klimat nader zdrowy
Nad bystrą wodą gniazdko ciche, śliczne
Godne być stacyą tak dostojnej głowy.
Wnet też ruszono — ze świtem już rana
W drogę niestety ostatnią rannego.....
A naród modły słał do Wszystkich Pana
By wrócił męża krajowi drogiego.
O! kto wśród ciszy porannej ukradkiem
Tej transportacyi solennej obrazu
Przykrej wspomnieniem — był naocznym świadkiem
I nie zapłakał ten był chyba z głazu.