Ta strona została uwierzytelniona.
JAMES GARFIELD,
—— albo ——
PRACA I CNOTA.
Na miękkim, barwnym kobiercu murawy
Pól ohiowskich, w ślicznem jodeł cieniu,
Młody pastuszek szlachetnej postawy
Zwykł siadać z książką, w dziwnem zamyśleniu.
Niekiedy piękne, błękitne swe oko
Utkwi w sunącej ponad głową chmurze,
Jakby ją badał o przyszłość szeroką
Lat swych następnych — zakreśloną w górze.
Czasem z Shakespierrem w odartej okładce,
Wśród deszczu, workiem okryty na miedzy,
Uśnie i marzy — jakby pomódz matce
I jakby wznieść się na szczyt nauk — wiedzy.
Klasyków greckich pod swą głowę chowa,
Choć ducha tychże jeszcze nie rozumie,
W śnie recytuje Hamletowskie słowa,
I płacze, że ich rozwiązać nie umie.