Strona:PL Teofila Samolińska - James Garfield.djvu/8

Ta strona została uwierzytelniona.
— 6 —

Południe miecz swój już starło z Północą
Żołnierz wycieńczon z bratobójczej wojny
Wrócił do domów — gdyż w tem późną nocą
Wieść przeraźliwa budzi lud spokojny.

„Lincoln zabity!!“ ach! Lincoln zabity!!
Wzniosły się krzyki tysiączne pod chmury,
„Lincoln nasz Ojciec! kulą padł przeszyty,
Kulą mordercy — oh! zapłaczcie góry!!

— O biedna, biedna sieroca kraina
— Dla niej snać nie ma litości tam w niebie,
— Gdy najlepszego z najlepszych jej syna,
— Kulą zdradziecką Bóg bierze do siebie.

Rozedrzyj szatę na pół Ameryko!
Gdy cię tak srodze dotknął palec Boży
Gotuj się na śmierć Wielka Republiko,
I ciebie w grobie z Lincolnem Bóg złoży!

Błądząc po smutnych New Yorku ulicach,
Gdy śmierć swą poniósł mąż przez kraj wielbiony,
Z smutkiem wyrytym na wybladłych licach,
Szalał lud bólem nagłym zrozpaczony.

I chciał poburzyć gmachy malkontentów
Stolicy wzniosłej nad brzegiem Hudsonu,
A federalnej sprawy oponentów,
Na słupach wieszać jak psów bez pardonu.

I bunt już dojrzał — w tem z głównej trybuny
Przemówił mówca, obcy ludziom, nowy,