Strona:PL Teogonja Hezjoda.pdf/7

Ta strona została skorygowana.

w samej sile wieku, przypuszczam, pomiędzy 40 a 50 rokiem życia.
Przeciwić temu zdaje się jedna wskazówka, niejako materjalna. W przedśpiewie do Teogonii (w. 22 — 35), oświadcza Hezjod, że go jako pastuszka już powołały Muzy do pieśni o dostojeństwie bogów i wręczyły mu berło wawrzynowe, czyli wprowadziły w sferę twórczości. (Przypuścić trzeba, ażeby uniknąć zarzutu zbytniej naiwności, iż Hezjod rozkoszne widzenie tych bogiń miał we śnie, spoczywając, jako pastuszek, na murawie, wśród swojego stada). Jako pastuszek, a zatem młodzieńcem będąc, musiał mieć to widzenie Hezjod; i czyż podobna przypuścić ażeby ze spełnieniem rozkazu bogów czekać miał aż do siwizny?... Gdyby argument ten uznanym został za wystarczający, możnaby raczej przypuścić to, że nowo kreowany piewca spraw bożych dzieło swe począł odrazu, obrabiał cząstkowo w miarę gromadzonego materjału, przemyśliwał nad niem, i nie śpieszył się z zamknięciem, dopóki nie uznał dzieła za dostatecznie opracowane.
Za wydaniem go przed „Robotami“ zdaje się przemawiać jeszcze jedna napozór drobna, ale ważna wskazówka. Bacznie wczytując się w oba utwory, zobaczymy iż Hezjod w Teogonii (w. 225) wspomina boginię Eris (niezgoda, kłótnia, walka) jako córkę Nemezy. Tymczasem w w. 11 „Robót“ powiada:
„Nie jedna tylko Eris po świecie się słania: jest ich dwie...“
Wygląda to zupełnie na poprawkę tego co zamieścił w Teogonii, jak gdyby rzecz omówił w ten sposób: — omyliłem się tam mówiąc o bogini Eris, jako jedynej; tu prostuję to, oświadczając że jest ich dwie. Jeżeli komu argumenty te nie wystarczają na przekonanie iż praca nad Teogonją wcześniejszą jest od „Robót“, mocniejszych przytoczyć nie mogę.
Rozprawiano też, a echa tych rozpraw nie ucichły zupełnie, czy twórcą obu poematów jest jeden pisarz; ale zdaje mi się, iż poważniejszych wątpień co do jedności autora nie może być, wobec tego że jak tam, tak i tu, Hezjod przymawia się osobiście. Inna kwestja, nierównie poważniejsza, polega na tem, ażali Teogonja doszła do nas taką, jaką wyszła z rąk Hezjoda. Widocznie, że nie; jest to owszem jeden z antyków, który uległ największym uszkodzeniom skutkiem błędnych przepisywań, umyślnych przekręcań, samowolnych dopisywań; sporne bowiem punkta co do pewnych szczegółów mitoteologii dawały do tego pochop ludziom zajmującym się redakcją „Teogonii“, a inaczej na owe szczegóły zapatrującym się niż autor. Kto tam wie, kto dziś odgadnie, przez jakie ręce przeszedł ten utwór, nim się pierwszy raz w druku ukazał. Wszystkie te znaki zapytania, jakie przy wielu wierszach i ustępach Teogoni