nazywał, Bóg raczy wiedzieć. Jego syn już się nazwał Siodłowskim i wkupił się gdzieś w szlachectwo. Stąd początek wielkiej familii Siodłowskich, jak Bogu dobrze życzę. No, a ileż ma panna Tyżwiecka?
— Marynia ma okrągłe czterdzieści dwa tysiące, ulokowane na sześć i pół procent na pierwszej hypotece ziemskiej; wiem to od Jasia Leszczyckiego — rzekł pierwszy brunet.
— To będą mieli razem około trzynastu tysięcy rubli rocznie — rzekł mężczyzna, zwany Piętaszkiem. — Z tem, ma foi, można jako tako już żyć. Ja straciłem prawie całą fortunę, a żyję.
— Ej, coś ty tam miał do stracenia — ktoś wtrącił.
— Ma foi, że miałem. Trzy tysiące mórg ornej ziemi i trzy tysiące lasu. Jak stracę resztę, ma foi, odwrócę portrety familijne do ściany i za ladę, jak Bogu dobrze życzę. Liczę na pańską przyjaźń, panie Kufke. Tylko wymawiam sobie cebuli, bo nie mogę znieść zapachu. Garson, podaj mi wykałaczki. Jeszcze u panów w sklepie nie było Typolskiego, co? Thi!.. Ale patrzcie no, ma foi, Ukrainiec... i z kimś jeszcze... cóż to za ędiwiduum? Pijane, bo się chwieje. Quel dròle de pistolet!
Rdzawicz rzucił okiem z za gazety. Ku siedzącym przy stole szedł młody, może dwudziestoośmioletni mężczyzna, wysoki, tęgi, bardzo kształtny i bardzo piękny. Rdzawicz przypatrzył mu się bacznie. Miał ciemno‑blond bujne, połyskujące, przedzielone z boku włosy, spadające nieco z jednej strony na czoło, duże, jasne, w pysznej oprawie niebieskie oczy, nos orli, bujne, długie, ciemnoblond tak zwane polskie wąsy, wytwornie wykrojone
Strona:PL Tetmajer - Anioł śmierci.djvu/111
Ta strona została skorygowana.