Strona:PL Tetmajer - Anioł śmierci.djvu/121

Ta strona została skorygowana.

jest czcza, płaska, głupia, »dziecko pułku« takich kpów, właścicielka takiej lejbgwardyi!...
Ale nie, nie! Cóż ona temu winna, że ją tacy ludzie otaczają, że ją w takie towarzystwo, jedynie dla siebie zrozumiałe, prowadzi taka ciotka Porzelska? Cóż stąd? Wszyscy ci ludzie sami oświadczyli, że żaden z nich żadnych u niej względów nie uzyskał. Uzyskał je natomiast Borzewski, a ten jakże innym jest od nich...
I Borzewski począł się przedstawiać wyobraźni Rdzawicza, jak jakiś cudowny rycerz kresowy, jakiś ideał romantyczny, o którym czasem marzą jeszcze polskie kobiety. Tylko taki człowiek mógł na siebie zwrócić uwagę Maryi, tylko takiego mogła pokochać i tylko taki był jej miłości godnym. Czemże on był wobec takiego Borzewskiego? Wobec tego zdrowia, wobec tego hartu i siły męskiej, które mu biły z całej postaci, on, wątły, nerwowy i zdenerwowany? Czemże jest jego artyzm wobec zdolności czynu Borzewskiego? Po co sławy, która jest w gruncie rzeczy do zabawy ogółu, tam, gdzie pozycyę dają majątek, stosunki i realne, rzeczywiste potrzebowanie człowieka przez społeczeństwo? Jakież stanowisko miałaby Marya w świecie z nim, a jakie z Borzewskim? On, niech dziś złamie rękę, przestanie rzeźbić, lub niech mu się zacznie mniej udawać robota, niech wyjdzie z mody: on sam nie znaczy nic, a nędza przed nim stoi otworem. Tymczasem Borzewskiego stanowisko jest od niczego niezależne i jego żony także — gdyby Borzewski nawet i umarł, zostanie fundament życia; majątek.
Zresztą, jeżeli Marya o nich dwóch myśli, jakaż